Wyprowadzili się do Winnipeg i przybliżają Polakom życie na kanadyjskiej prerii poprzez popularne na Instagramie konto co.slychac.w.kanadzie. Pokazują interesujące miejsca w Manitobie i publikują masę ciekawostek o swoim nowym kraju. A ja Agatę i Wiktora podpytałam między innymi o ich doświadczenia z kanadyjską popkulturą…
O życiu w Kanadzie
- Kiedy wyjechaliście i dlaczego akurat do Winnipeg?
Agata: Wyjazdem do Kanady zaczęliśmy się interesować gdy mieliśmy już ponad trzydzieści lat i trójkę dzieci. Trudno dla takiej gromady znaleźć pasującą wszystkim opcję, która w dodatku byłaby wykonalna finansowo. My trafiliśmy na Program Nominacji Prowincji w Manitobie (MPNP). Zakwalifikowaliśmy się do niego i dlatego znaleźliśmy się w Winnipeg. Proces trwał w sumie 3 lata, ale jechaliśmy do Kanady już z potwierdzeniem statusu rezydenta.
- Jak Wam się żyje, w Kanadzie i w The Peg? Jak się tam czujecie jako imigranci?
Agata: Każda część Kanady jest inna. Na preriach żyje się wolniej, to specyficzny region. Ludzie tu lubią przestrzenie i spędzanie czasu na świeżym powietrzu, chociaż akurat to wydaje mi się, że dotyczy całej Kanady. Imigrantów traktuje się przyjaźnie, ale z dystansem. Zbudowanie z Kanadyjczykami głębszej relacji bywa trudne, znacznie łatwiej jest mi zawrzeć bliższą znajomość z innymi emigrantami – być może to kwestia podobnych doświadczeń, które zbliżają ludzi do siebie. W Manitobie poznaliśmy wiele osób, które poza preriami nigdy nigdzie nie były. Nie jest to już dla mnie zaskakujące, odległości między dużymi miastami w tej części Kanady są tak ogromne, że podróż z jednego do drugiego może wynosić nawet kilkanaście godzin jazdy samochodem, zaś loty nie należą do tanich.
Wiktor: Trudno w jednoznaczny sposób odpowiedzieć na pytanie jak nam się tutaj żyje. Wydaje mi się, że wiele zależy od oczekiwań, temperamentu i priorytetów. Mieszkamy poza Winnipeg, w małej miejscowości, która jest tak spokojna i bezpieczna, że aż nudna. Pod kątem wychowania naszych dzieci to jest świetne, bo wiele części Winnipeg nie należy do najbezpieczniejszych, ale młodzież i dorośli postrzegają nasze okolice raczej jako sypialnię. Myślę, że jeżeli człowiek pogodzi się z tym, co ma do zaoferowania ten region Kanady, a nie będzie na siłę szukać tu śladów Europy i tego, do czego jest przyzwyczajony, to można żyć spokojnie, ciekawie i szczęśliwie.
- Prowadzisz bardzo ciekawe konto na Instagramie “co.slychac.w.kanadzie“, gdzie dzielisz się nie tylko Waszym doświadczeniem emigracyjnym, ale też całą masą ciekawostek o Winnipeg i Manitobie. Skąd pomysł na ten profil?
Agata: Gdy, jeszcze mieszkając w Polsce, sama szukałam informacji o środkowej Kanadzie, po polsku nie byłam w stanie znaleźć niczego poza kilkoma suchymi faktami, więc gdy tu przyjechaliśmy, poczułam, że zależy mi na tym, aby ta część naszego nowego kraju dostała swój głos i stała się bardziej widoczna. Zaczęłam publikować informacje, ciekawostki i kadry z naszego życia w Winnipeg, żeby po pierwsze pomóc takim zagubionym duszom jak ja w tamtym czasie, ale też po to, by wzrosła świadomość i wiedza o tym regionie.
- Jak postrzegacie i oceniacie kanadyjską popkulturę? Co o niej wiedzieliście wcześniej, przed wyjazdem? Czy Wasze doświadczenie zweryfikowało wyobrażenia?
Wiktor: Pierwszy raz o kanadyjskim artyście usłyszałem za sprawą mojej mamy, która lubiła Leonarda Cohena. Sam lubię do niego czasem wracać, dlatego niedawna wycieczka do Montrealu, skąd pochodził, była niesamowitym przeżyciem, chociaż już samo miasto zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie. A zostając przy temacie muzycznym i nie opuszczając Montrealu, to stąd pochodzi też polsko-kanadyjska hip hopowa grupa Ortega Cartel.
No i na koniec moje ulubione radio online, czyli Wefunk Radio. Dowiedziałem się o nim od naszego przyjaciela, jeszcze zanim powstał pomysł emigracji do Kanady. Co ciekawe, jest to radio nadające również z Montrealu. Cotygodniowe audycje to wyśmienita dawka funku, soulu, hip hopu i jazzu. Polecam!
O kanadyjskiej popkulturze
- Jak czerpiecie z kanadyjskiej kultury popularnej? Uczestniczycie w niej? Co się w tej materii dzieje w Winnipeg?
Agata: Latem od Alberty po Manitobę odbywają się Stampede czyli pokazy rodeo i wyścigi zaprzęgów, okraszone muzyką country. Jest to bardzo ciekawe doświadczenie i szczerze polecam tę atrakcję! Prerie to również letnie plenerowe koncerty czy Folklorama, wielokulturowy festiwal muzyczny. Zimą jest natomiast znacznie mniej atrakcji. Winnipeg ma swoją halę koncertową, ale te największe czy międzynarodowe gwiazdy omijają nasz region. Raz na jakiś czas zagości artysta takiego formatu jak Brian Adams, Shania Twain, czy nawet Elton John, ale to niecodzienna sytuacja.
Wiktor: Od wielu już osób słyszałem, że m.in. ze względu na długotrwałą zimę, Winnipeg to „wylęgarnia” muzycznych talentów. Bo jak już złapiesz muzycznego bakcyla i na pół roku śnieg zasypie ci drzwi, to co ci pozostaje? Grasz i śpiewasz. To tutaj powstały takie grupy jak BTO (Bachman-Turner Overdrive – przyp. MapleCorner), The Guess Who czy Crush Test Dummies. To w The Peg karierę zaczynał Neil Young. Muzycznie naprawdę sporo się tutaj dzieje, jest wiele dobrych imprez, z Folk Festival na czele. Polecam też sprawdzić zespół Royal Canoe.
- Jak porównacie popkulturę polską i kanadyjską? Czym się różnią, czego mogłyby się od siebie wzajemnie nauczyć?
Wiktor: Nie wiem czy w Polsce jesteśmy na co dzień dumni z tego co nasze. Kanadyjczycy nie mają z tym problemu i gwarantuję, że jakby Tim Hortons wypuścił swoją linię odzieżową to ludzie chodziliby w tych ubraniach, a już szczególnie wybierając się na wycieczkę do USA. Może to trochę wyolbrzymiony, ale jak najbardziej prawdopodobny przykład.
Agata: Kanadyjczycy są dumni ze swoich ludzi i o nich pamiętają. Takim przykładem jest choćby Terry Fox Day. W wielkim skrócie: Terry Fox był zwykłym chłopakiem, oddanym swojej sportowej pasji. Gdy wykryto u niego raka, postanowił przebiec Kanadę od oceanu do oceanu, by zebrać fundusze na badania nad nowotworami. Nie udało mu się to, zmarł w trakcie, ale Fundacja i pamięć o nim pozostała.
Prawodawstwo kanadyjskie też bardziej chroni swoich twórców niż polskie. Dość szybko, bo zaraz po upowszechnieniu się telewizji i radia, Kanada stworzyła prawo, które reguluje ile kanadyjskich programów czy muzyki ma być udostępnionej. Inaczej niewielka liczebnie Kanada zostałaby zalana przez ogromny rynek amerykański. W przypadku radia, radio państwowe ma tygodniowo puszczać 50% muzyki kanadyjskiej. Stacje komercyjne, regionalne i studenckie obowiązuje limit 35%. W Polsce, z tego co się orientuję, obowiązywało nie więcej niż 33% polskiej muzyki miesięcznie.
- Czy śledzicie kanadyjską kulturę popularną? Macie swoich ulubionych wykonawców?
Agata: Teraz czytam książkę Miriam Toews Głosy kobiet (Women talking). Autorka tej przejmującej w moim odczuciu historii pochodzi z Manitoby, z mennonickiej rodziny (filmowa adaptacja tej powieści została nagrodzona w 2023 roku Oscarem dla najlepszego scenariusza adaptowanego, którego otrzymała jego kanadyjska autorka i jednocześnie reżyserka filmu, Sarah Polley – przyp. MapleCorner.) W Manitobie żyje duża społeczność Mennonitów. Część z nich jest już zasymilowanymi rolnikami lub budowlańcami, a część nadal tworzy komuny żyjące w odseparowaniu od społeczeństwa. W Winnipeg i okolicach widok Mennonitów w tradycyjnych strojach nie jest niczym niespotykanym.
- Czy macie wspomnienie związane z kanadyjską kulturą popularną, którym może się podzielić?
Wiktor: Od zawsze byłem fanem kanadyjskiej sceny deskorolkowej. Kiedyś bardziej to było Zachodnie Wybrzeże z Vancouver na czele, a teraz Montreal. Pomimo ogromnego wpływu USA, Kanadyjczycy zawsze potrafili stworzyć coś wyjątkowego. Nawet dla osób, które nie interesują się jazdą na deskorolce, styl jazdy Chrisa Haslama czy Andy’ego Andersona byłby dobrą rozrywką do popołudniowej kawki, a „kaskaderskie” zawody Dime Glory Challange niezłym widowiskiem!
Wszystkie zdjęcia pochodzą z prywatnego archiwum Agaty i Wiktora.