Loverboy to jeden z najpopularniejszych kanadyjskich zespołów w historii. Grupa sprzedała na świecie ponad 20 milionów płyt, zdobyła liczne Juno Awards i jest w zaszczytnym gronie artystów zaproszonych do Canadian Music Hall of Fame.

Zespół powstał w 1979 roku w Calgary i od samego początku grają w niemalże niezmienionym składzie: wokalista Mike Reno, gitarzysta Paul Dean, perkusista Matt Frenette, klawiszowiec Doug Johnson oraz basista Ken Sinnaeve, który w 2001 roku zastąpił tragicznie zmarłego Scotta Smitha.
Po wielu występach na scenie wiodącego w Calgary klubu muzycznego The Refinery Nightclub, po odrzuceniu przez wszystkie amerykańskie wytwórnie, do drzwi których pukali, udało im się pokazać szerszej publiczności w Vancouver, gdzie zagrali jako support przed formacją Kiss. Ten bardzo dobrze przyjęty przez publiczność występ pozwolił im podpisać umowę z kanadyjskim oddziałem Columbia Records i wiosną 1980 Loverboy zaczął nagrywać swój debiutancki krążek pod okiem producenta Boba Rocka. W październiku światło dzienne ujrzał album “Loverboy”, który odniósł ogromny komercyjny sukces. W Kanadzie sprzedał się w ilości miliona, a w Stanach Zjednoczonych dwóch milionów sztuk i przyniósł młodemu zespołowi nagrody Juno dla najlepszego zespołu oraz za album i singiel roku.

Płytę promował singiel “Turn Me Loose” (Juno Award), który stał się potężnym przebojem, granym przez zespół na koncertach do dziś. Piosenka poszybowała na szczyty list przebojów na całym świecie, od Australii i Nowej Zelandii po RPA i jest to absolutny klasyk tak kanadyjskiego jak i światowego rocka. Loverboy ruszył w trasę obejmującą ponad dwieście występów w całej Ameryce Północnej i Europie, u boku takich gigantów jak Cheap Trick, ZZ Top, Journey, czy Def Leppard. Bandana na głowie Mike’a Reno i jego czerwone, skórzane spodnie stały się znakami rozpoznawczymi formacji.
Rok później Loverboy wypuścił kolejny album, “Get Lucky”, który powtórzył oszałamiający sukces poprzednika i nie tylko zdobył dla formacji kolejne sześć statuetek Juno, nie tylko wdrapał się na szczyty list sprzedaży w Kanadzie, Stanach i Australii, ale można na nim znaleźć kolejny mega przebój – utwór, który przeszedł do rockowej historii, czyli energetyczny “Working for The Weekend”.
Piosenka na stałe zadomowiła się w przestrzeni kultury popularnej, regularnie pojawiając się w filmach, serialach, czy produkcjach animowanych. Na przykład, w jednym z odcinków sitcomu “Scrubs”, Todd, w charakterystycznych spodniach i opasce na czole, tańczy do “Working for the Weekend” podczas castingu do zespołu muzycznego.
Krążek promowały też single “Lucky Ones” i “When It’s Over”, a płyta stała się najlepiej sprzedającym się loverboyowym wydawnictwem w Stanach, gdzie znalazła ponad cztery miliony nabywców. Jej następca, album “Keep It Up” równiez osiągnął gigantyczny komercyjny sukces, zwłaszcza singiel “Hot Girls In Love,” który dotarł do jedenastego miejsca amerykańskiego zestawienia Billboard 100.
W 1984 roku Loverboy nagrali piosenkę “Nothing’s Gonna Stop You Now” będącą hymnem Igrzysk Olimpijskich w Los Angeles. Połowa lat osiemdziesiątych przyniosła kolejny krążek “Lovin’ Every Minute of It” z hitowym tytułowym singlem a także piosenkę “Heaven In Your Eyes”, nagraną do filmu “Top Gun”.
Punktem krytycznym w zawrotnej karierze zespołu stał się nagrany w 1987 roku album “Wildside”, który sprzedał się znacznie gorzej i był pierwszą płytą w historii Loverboya, którą ominęły wszelkie nominacje do JUNOS. Promujący go, napisany przez Bon Joviego i Richie’go Samborę singiel “Notorious”, pomimo wpadającej w ucho melodii i typowej dla lat 80 rockowej beztroski, nie dał rady powtórzyć sukcesów poprzednich piosenek formacji.
Po prawie dekadzie ustawicznego nagrywania i koncertowania, Loverboy dostał zadyszki. Nowym piosenkom brakowało świeżości, dodatkowo rynek muzyczny zaczął się zmieniać i dryfować w kierunku Seattle. Wybijający się na coraz większą popularność grunge stawiał na cięższe, mniej skoczne granie i polityczno-społecznie zaangażowane teksty, które sprawiły, że wesoły rock lat 80, traktujący głównie o dziewczynach, samochodach i rozrywkowym życiu, stawał się coraz mniej pożądany zarówno przez słuchaczy jak i stacje radiowe.

Nie był to oczywiście problem tylko Loverboya ale całego komercyjnego rocka kończącej się właśnie dekady, ale personalne tarcia między Paulem Deanem i Mike’m Reno na pewno przysparzały Kanadyjczykom jeszcze więcej problemów. W końcu, w 1989 roku zespół wydał składankę największych przebojów ,”Big Ones,” na którym premierowo pojawia się utwór “For You” – moim skromnym zdaniem, jedna z ich najlepszych piosenek – i po krótkiej promocji krążka projekt Loverboy został na kilka lat zawieszony.
Panowie zagrali ponownie razem na scenie w 1991 roku podczas koncertu charytatywnego zorganizowanego dla Briana McLeoda, kanadyjskiego muzyka grającego w zespołach Chilliwack i The Headpins, który potrzebował środków finansowych na kosztowne leczenie w Stanach Zjednoczonych. Był to jednorazowy występ, ale doprowadził do wyjaśnienia sporów i oczyszczenia atmosfery w zespole, dzięki czemu dwa lata później Loverboy ruszył w trasę koncertową po Kanadzie i USA. W 1997 roku wydali pierwszy od dekady nowy album, “Six”, ostatni nagrany z basistą Scottem Smithem w składzie. Smith zmarł niespełna trzy lata później w wyniku nieszczęśliwego wypadku – razem z przyjaciółmi wypłynął swoją łodzią z mariny w San Francisco. W trakcie rejsu z pokładu zmiotła go olbrzymia fala. Basista wypadł za burtę, a jego ciała nigdy nie odnaleziono. Miał 45 lat.
W 2001 Loverboy wznowił występy z nowym basistą, Kenem “Spiderem” Sinnaeve’m, który wcześniej występował m.in. z The Guess Who. Wydali koncertowy album “Live, Loud and Loose” i ruszyli w trasę celebrującą dwudziestopięciolecie zespołu. Jesienią 2007 światło dzienne ujrzała nowa płyta formacji “Just Getting Started,” którą promował singiel “The One That Got Away”.
W 2009 roku, podczas ceremonii wręczenia Juno Awards, zespół został uroczyście wprowadzony przez Boba Rocka do Canadian Music Hall of Fame.
Loverboy nadal nagrywa płyty i koncertuje. W 2012 roku wydali krążek “Rock’n’Roll Revival” a dwa lata później “Unfinished Business”, ale to pierwsza dekada ich twórczości i oszałamiający sukces, jaki wtedy odnieśli, wprowadziła ich do panteonu rockowych sław i na szczyt popularności. Ich muzyczna spuścizna to kawał światowej historii muzyki rockowej. Wśród całego szeregu popularnych w latach 80 zespołów, Loverboy wypracował własny, charakterystyczny styl, który sprawił, że stali się rozpoznawalni i uwielbiani na całym świecie. Melodyjny rock, świetna dyspozycja na koncertach, no i ta bandana 🙂 – to wszystko składa się na potężną dawkę rozrywki i rock’n’rollową zabawę na najwyższym poziomie, którą zespół dostarcza od dekad.
Na koniec, “Turn Me Loose” w ciekawej koncertowo-teledyskowej wersji porównującej zespół u progu swojej drogi i teraz, gdy ma status żywej legendy. Po prawie czterech dekadach na scenie, Loverboy nigdzie się nie wybiera.